czwartek, 13 grudnia 2012

Uderzenie rzeczywistości.



Uderzenie rzeczywistości.




I wszystko minęło... Nadszedł niedzielny poranek. Nie było już kolorowo, nie było tej świadomości. 
Czułam, że uderzyła mnie okrutna rzeczywistość. Więc na tym polega fenomen zioła. Jest zajebiście, ale to mija dość szybko. Mimo, że fizycznie czułam się znakomicie to psychicznie nie było tak dobrze. Miałam wyrzuty sumienia. I nie chodziło o to, że zapaliłam, tylko o to, że mi się to spodobało... Nie miało tak być. Powinnam czuć do tego wstręt, przecież to jest złe, ale czułam coś gorszego - chęć wzięcia kolejnego bucha...

Pogodziłam się z Nim. Nie mogłam Go stracić. Nie w czasie gdy odczuwałam, że zatracam siebie.
Powiem Mu kiedyś, że to Jemu dedykowany był ten pierwszy buch.

Przez kolejne dni czułam się okropnie, ale sprawcą tego była szkoła i problemy rodzinne. Coraz więcej ode mnie wymagali, ciągle czegoś chcieli nie dając nic w zamian. Ja już wiedziałam, że po sobotnim wieczorze nie potrafię być normalną nastolatką, że coś się we mnie zmieniło.
Czułam się lepsza, ponad tymi ludźmi. Wtedy tak myślałam. Dopiero teraz do mnie dotarło, że już wtedy byłam głęboko pod nimi.
Wiedziałam, że muszę uciec. Byłam już rozchwiana psychicznie, a teraz czułam tęsknotę. Nie za Nim, za człowiekiem, na którym mi zależało, nie za jaraniem, lecz za tym stanem.
Musiałam uciec, a jedyną drogą ucieczki była ona - marihuana.
Wtedy jeszcze byłam przekonana, że nie można jarać w dni powszednie, więc czekałam do weekendu, do kolejnej imprezy, na którą miałam przygotowaną moją pierwszą, kupioną na spółkę z przyjaciółkę pakę zioła. Trzymałam ją w dłoniach jak skarb.
 " Zajarać na imprezie to nic złego, przecież to tylko raz w tygodniu. Jeśli będę chciała to z tym skończę. " Takie było moje przekonanie. To prawda, mogłam z tym skończyć, tylko nie przewidziałam, że nie będę  tego chciała...

Zawładnęło mną pragnienie zakazanego. 



N.






5 komentarzy:

  1. Brak słów...
    Pisz dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  2. (Nie obrazisz się za mój nick?)
    Nie dociera do mnie, że Ty to naprawdę przeżyłaś... a teraz już jest dobrze? Tzn. podobno od ćpania nigdy się nie wyleczysz i to zawsze będzie, ale bierzesz? W sumie to by było dziwne, jakbyś to robiła i pisała bloga jednocześnie, ale... jejku, mam dużo pytań, ale się boję że Cię urażę czy coś...
    W każdym razie czekam na nowy wpis.
    Pozdrawiam!
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie mam do tego dystans.
      Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie, nie chcę zdradzać szczegółów.
      Również pozdrawiam i dziękuję.

      Usuń
  3. Czytałam już kiedyś taką historię... - ,,Pamiętnik Narkomanki" Barbara Rosiek. Też pisana na faktach autentycznych. Książka kończy się szczęśliwie.
    Przepraszam, że pytam, ale... Skończyłaś już z tym czy jeszcze nie....?
    Trzymaj się! :*
    Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze, zakochałam się <33
    szczere, prawdziwe i bolesne :(
    Po tym co przeczytałam widać, że ciężko...
    Udało ci się skończyć? Wiem, głupia jestem że pytam jak idiotka, ale...
    z tego da się wyjść, pamiętaj że zawsze można coś zmienić tylko trzeba mieć siłę.

    OdpowiedzUsuń