wtorek, 8 stycznia 2013

Zatracona.




Zatracona.

 

 


Natalio opamiętaj się. Nie zatracaj się w tym bez końca. Ty musisz trwać! Musisz żyć, by pokazać innym jak się żyje! Nie możesz się poddać, nie teraz gdy przeszłaś już tak wiele, nie teraz gdy jesteś tak blisko szczęścia. Możesz jeszcze zawrócić, możesz być dawną sobą. Tylko teraz pytanie: czy chcesz?

Moje sumienie, które jeszcze nie do końca wymarło czasem podpowiadało mi mądre rzeczy. Wiedziałam, że wkroczyłam w coś co sprawia, że się zmieniam. I nie chodzi tylko o to ćpanie. Wiąże to ze sobą inne skutki. Między innymi stałam się zauważalna i pewniejsza siebie. Już nie bałam się wypowiadać na głos to co mi się podobało, już nie chowałam się w kąt. Zaczęłam żyć pełnią życia. Na imprezach starałam się bawić na całego, podbijając klub z powiększonymi źrenicami. Podobało mi się to życie. Życie z perspektywą sięgającą weekendu. A miałam nieco ponad piętnaście lat... Młodzież w moim wieku powinna siedzieć nad książkami, grać w gry komputerowe czy robić cokolwiek. Ja nie miałam hobby, nie miałam też talentu. W swoim mniemaniu byłam beznadziejna. Nie rozumiałam dlaczego Bóg nie obdarował mnie niczym szczególnym. Z czasem zaczęłam przyswajać, że moim skarbem staje się On.
Zakochałam się już nieodwołalnie. Czułam, że to coś czego nigdy nie czułam do nikogo ani niczego, nawet do narkotyku. Im bardziej Go kochałam tym bardziej rósł we mnie lęk, że Go stracę. Przecież obiecywał, że nie opuści, ale za bardzo byłam od Niego zależna, za bardzo uzależniłam się od Jego sms'ów, rozmów, wspólnych imprez i bliskości... Każdy Jego dotyk wywoływał dreszcze i stado motyli. Nie chciałam, żeby tak było. Chciałam być wolna, ale już nie potrafiłam. A nawet gdy kłóciliśmy się lub nie było Go na jakiejś imprezie nie potrafiłam się tą wolnością cieszyć.  

Byliśmy ze sobą bliżej. Nie psychicznie, ale cieleśnie. Coraz bardziej namiętne pocałunki, śmielsze dotyki. Pewnej soboty urwaliśmy się z imprezy do pobliskiego domku. Było zimno okropnie. Poprosił o to. Mówił, że nic nie zrobi bez mojej zgody, ale ja zakochana gówniara zgodziłam się. Jednak wiedział, że nie dojdzie do niczego więcej oprócz pieszczot. Dotykał mnie coraz odważniej, podobało mi się to. Chciałam Go. Nieraz tłumaczył mi, że nie zależy mu na tym, żeby mnie przelecieć, mimo, że wiele osób tak właśnie nas postrzegało. Po tym wszystkim zadał mi pytanie czy gdyby teraz odszedł to czy czułabym się urażona. Nieśmiało przytaknęłam. Przytulił mnie i obiecał, że nie zrobiłby nigdy takiego świństwa. Rozczuliło.
Nie krępowałam się rozmawiać z Nim o intymnych sprawach. Może dlatego, ze byłam zjarana, a On pijany, nie wiem, ale poruszaliśmy tematy, o których z żadnym innym nie rozmawiałam. Chciał żeby mój pierwszy raz był wyjątkowy, a ja chciałam przeżyć Go z Nim...



 


Przepraszam za nieobecność. Święta, sylwester, wiecie.
Mam nadzieję, że jesteście jeszcze. 
Myślałam o założeniu twittera. Macie? Byłby ktoś zainteresowany byciem na bieżąco?
założyłam. zobaczymy jak długo pociągnę na tym:
https://twitter.com/abstracion_n

Poza tym chyba zaczęło mi się sypać...





5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jesteśmy. Przynajmniej ja. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniej notki, ale byłam święcie przekonana, że to zrobiłam -.- no cóż.
    Ale muszę przyznać, że brakowało mi Twoich notek. To, co pomiędzy Tobą a Nim się działo było niesamowite.
    PS zmieniłaś nick i teraz będę musiała się odzwyczajać xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi.
      Tak to co było między nami było magiczne...
      Dziękuję za miłe słowa, a zmiana nick'u to tak spontanicznie, mam nadzieję, że nie przeszkadza to w niczym. ;-)

      Usuń
    2. Da się zauważyć :)
      Nie, oczywiście że nie przeszkadza. Niedługo się przyzwyczaję ;)

      Usuń
  2. Cały czas czekam na posty ! *_*
    Zgadzam się z ćapj jagody to musiało byc naprawdę neiasmowitez NIM..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uważam, że też nie mam talentów, a co do hobby to robię to i tamto czasem. Nienawidzę tego... -,-
    Prawdziwa miłość :)

    OdpowiedzUsuń